25 lipca 2016

Grajmy!: Epideixis, memo przestrzenne

 
Kiedy zgłosiłam się do udziału w projekcie Grajmy!, nie sądziłam, że całość rozwinie się do tego stopnia, że będziemy mieć własnych sponsorów i patronów. Tymczasem fantastyczna twórczyni projektu, czyli Agnieszka z bloga mamajanka i ON zadziwiła wszystkie uczestniczki swoją operatywnością i talentem do zjednywania sobie ludzi, co objawiło się w pierwszym patronacie nad projektem, w postaci firmy Epideixis. Dziś mam niezwykłą przyjemność zaprezentować Wam grę, którą w ramach projektu otrzymałam od ww. wydawnictwa. Za wstęp do recenzji, niechaj posłuży informacja, że wspólne granie, na ponad pół godziny zajęło trójkę dzieci w wieku 7, 3 i 2 lata, w zgodzie i niezwykłym jak na nich skupieniu. To jest dopiero osiągnięcie!


 

Prezentowana gra, to Memo przestrzenne, którego głównymi bohaterami są zwierzęta. Na początek, może kilka słów o wykonaniu. Całość jest zrobiona z drewna, bardzo porządnie, nie ma żadnych wystających drzazg, zadziorów czy innych cudów, które czasem przy drewnie mogą się pojawić. Tutaj mamy pięknie wycięte i wyszlifowane elementy, mocno dopieszczone i wygładzone. Większość elementów ma kolor surowego drewna, ale jedna z dwóch warstw zwierząt jest pomalowana na wszystkie kolory tęczy. Kolory są intensywne i nie zauważyliśmy, żeby się w jakikolwiek sposób odbarwiły.

W pudełku, które nota bene też jest z drewna, znajdziemy 12 ramek z wyciętymi kształtami zwierząt, a do każdej ramki po dwa zwierzaki, jeden w kolorze drewna i drugi kolorowy. Do tego jest jeszcze 12 daszków i instrukcja obsługi z pomysłami na zabawy, które oczywiście postanowiłyśmy z Tosią wypróbować.










Na pierwszy ogień poszła wersja dla najmłodszych użytkowników, czyli wyszukiwanie odpowiedniego kształtu i dopasowanie go do ramki. Przy wyszukiwaniu można się też bawić w naśladownictwo i ćwiczyć aparat mowy, wydając z siebie serie zwierzęcych odgłosów, mnóstwo przy tym miałyśmy śmiechu. Od siebie dodałyśmy jeszcze po dopasowaniu, zamykanie zwierzątek pod daszkami i powtarzanie, co też pod daszkiem się znajduje. Przy pierwszych pięciu zwierzakach nie było problemu i przy zasłoniętych wszystkich domkach, Tosia bez problemu umiała powiedzieć co znajduje się pod każdym daszkiem. Im jednak było ich więcej, tym trudniej jej było przypomnieć sobie cały układ. Ćwiczenie czyni jednak mistrza i dziś po miesiącu zabaw pamięciowych, potrafi bez kłopotu dobrnąć do ośmiu elementów. Jak na dwulatkę, to chyba całkiem niezły wynik.





 




Bawiłyśmy się również bardziej swobodnie, tworząc z daszków i ramek oraz dodatkowo innych drewnianych klocków, zagrody i wybiegi dla zwierząt. Stworzyłyśmy nawet własne ZOO, które z wielkim zaangażowaniem zwiedzał pluszowy szczur. Zastanawiałyśmy się przy tym, które zwierzęta mogłyby mieć wspólny wybieg, a które nie bardzo. Dzieliłyśmy je na mięsożerne i roślinożerne, na te żyjące na lądzie albo w wodzie, na naziemne i latające. Kombinacji wyszło nam naprawdę dużo, a dogłębne rozważania, przynosiły kolejne pytania o zwierzęta, np. o to, czy są ptaki z zębami (odp. nie ma, ale kiedyś istniały takie z zębami) i czy kangur ma zęby, a jeśli tak to jakie?

Dzieci potrafią przy takich okazjach zadziwić swoją logiką i torem, po którym wędrują ich myśli, a dla rodzica to świetny trening bycia przewodnikiem, który wie więcej, ale nie wszystko. To idealna sytuacja, by pokazać, że czasem my także czegoś nie wiemy, a wtedy można sprawdzić jak jest w rzeczywistości i wzbogacić swoją wiedzę.





Zabrałyśmy się też za inne rodzaje segregacji, łączyłyśmy np. zwierzaki w pary według koloru, a także według występowania, przede wszystkim wybrałyśmy te, które można spotkać w Polsce.






Zwierzęta, które można spotkać w Polsce





Z zabaw jednoosobowych dla najmłodszych z najmłodszych, można jeszcze zakryć domki z kolorowymi zwierzątkami, losować te w kolorze drewna i szukać jego domku. Przy czym można to robić na dwa sposoby. Łatwiejszy jest taki, że po prostu losujemy zwierzaka i szukamy jego domku do skutku i z każdym kolejnym zwierzakiem jest szybciej, bo dziecko zapamiętuje po drodze rozmieszczenie zwierzaków. Trudniejszy sposób, to limit, czyli po wylosowaniu zwierzaka sprawdzamy tylko dwa domki, po czym wrzucamy zwierzaka z powrotem do woreczka i losujemy kolejnego.
Jeśli mamy pod ręką mapę, możemy też umiejscowić zwierzaki tam, gdzie najczęściej występują, porozmawiać o środowisku w jakim żyją, dlaczego akurat tam i jakie charakterystyczne cech dzięki niemu zyskały.

GRA W GRUPIE

Wydawać by się mogło, że memo to typowa gra jedno, góra dwuosobowa. Tymczasem my opracowałyśmy wersję dla większej liczby graczy, głównie dlatego, że w naszym domu jeśli spotykają się dzieci, to jest ich zwykle trójka albo więcej. Do gry wykorzystaliśmy wszystkie elementy z memo przestrzennego, a do tego jeszcze wykonałam karty z cieniami zwierząt (do wydruku TUTAJ). Karty służą do tego, by dzieci nie zapamiętywały specjalnie jednego rodzaju zwierząt, by go potem wybrać i bez problemu od razu odsłonić - wprowadzają zdrowy element losowości. Nasze są niestety w różnych rozmiarach, więc nadadzą się tylko dla młodszych dzieci, ale postaram się zrobić też wersję z ujednoliconą wielkością kart, żeby nie było już tak łatwo w trakcie losowania.



Gra polega na tym, że rozkładamy na stole ramki zakryte daszkami, w losowej kolejności, obok leżą przemieszane wszystkie zwierzaki i karty - mogą też być wrzucone do woreczka lub koszyka. Dzieci losują po jednym zwierzaku i pierwsza osoba (np. najmłodsza albo najstarsza) odkrywa pierwszy daszek, jeśli trafiła, musi odszukać klocki w kształcie danego zwierzaka, wydać odgłos, jaki zwierz z siebie wydaje i wszystko do siebie dopasować. Domek należy do tego, kto pomógł go zasiedlić. Jeśli zaś dziecko nie trafiło w odpowiedni domek, kolejka idzie dalej. Gramy aż wszystkie zwierzaki zostaną zakwaterowane.












Trzeba przyznać, że Tosia ma naprawdę niezłą pamięć (chyba po tacie), bo ograła kuzynów dwa razy, bez najmniejszej nawet zadyszki. Pod koniec byli tak zdeterminowani, żeby z nią wygrać, że wreszcie im się udało, albo ona dała im fory, trudno mi ocenić z perspektywy obserwatora :P









Gra jest naprawdę świetna i wielofunkcyjna. Kupujemy jeden zestaw, a otrzymujemy w zasadzie kilka gier w jednej. Większość osób zgłaszało mi, że największym problemem z nią jest cena, ale mówiąc szczerze, przy tak dobrym wykonaniu, wydaje mi się, że całość jest zdecydowanie tyle warta. To świetny pomysł na prezent urodzinowy albo na inną większą okazję.

Z innych walorów Mema przestrzennego, jest to gra nie tylko dla dzieci całkowicie zdrowych, ale także dla dzieci z problemami wzrokowymi, dla których klasyczna wersja memo kompletnie się nie nadaje. Zarówno dzieci niedowidzące jak i niewidome, bez problemu rozpoznają kształty zwierzątek i dopasują do nich odpowiedni kształt wycięty w ramce. Przy tej grze możemy też w ciekawy sposób pokazać naszym zdrowym pociechom jak to jest nie widzieć i polegać na innych zmysłach, tu przede wszystkim zmyśle dotyku. Wystarczy przeprowadzić wszystkie powyższe zabawy przy zasłoniętych oczach.

Za egzemplarz gry do recenzji bardzo dziękuję firmie Epideixis.

Post bierze udział w projekcie Grajmy!
Koniec psot!

14 komentarzy:

  1. bardzo bardzo bardzo nam się to memo podoba! i zazdrościmy trochę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, no właśnie, ta szalona cena. Ale może jako prezent świąteczny? :)

      Usuń
  2. piękna zabawka i super pomysły na jej wykorzystanie
    wygląda na to, że Memo trafiło w dobre ręce - oby służyło jak najdłużej :)

    a co do faktu, że przy dzieciach rodzice sporo się uczą sprawdzając odpowiedzi na dziwne pytania - całkowicie się zgadzam
    też sobie sprawdziłam te kangurze zęby... nie wiedziałam, że mają ich tyle samo co ludzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezłe bestie z tych kangurów :D Ostatnio dostaliśmy też pytaniem o to dlaczego Cynamon nie nosi butów i trzeba mu myć łapy ;)

      Spróbujemy znaleźć jeszcze kilka innych zastosowań dla tego memo, bo możliwości jest naprawdę sporo :)

      Usuń
  3. Ależ fajna gra, a ile możliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe mnóstwo, dawno nie miałam do czynienia z tak kreatywną zabawką, która w teorii powinna mieć góra dwa zastosowania :) Świetnie się łączy ze zwykłymi drewnianymi klockami, już całe ZOO powstało ;)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Pożyczymy Wam :D A wstępnie zabierzemy na wspólny wyjazd ;)

      Usuń
  5. Bardzo mi się to podoba i sądzę, że niejednemu dziecku przypadnie do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo kreatywnie bawicie się tym Memo... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze staram się znajdować jak najwięcej zastosowań dla zabawek, ale przyznam, że ten zestaw niemalże sam podsuwa pomysły ^_^

      Usuń
  7. Super pomysł ! warto zastanowić się na czym można zaoszczędzić, by zapewnić swoim dzieciom i sobie większy komfort i luksus :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio z mężem stwierdziliśmy, że zarówno przy ubraniach dla dzieci, jak i przy zabawkach, często lepiej jest kupić jedną droższą rzecz, ale za to naprawdę porządną, niż kilka średniej jakości. Ostatecznie lepiej się na tym wychodzi :)

      Usuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoimi refleksjami :)