13 maja 2016

12 sekretów: to co w środku


Kwiecień minął sobie ochoczo i oczywiście nazbyt szybko, czas więc na naszą realizację kwietniowego tematu w projekcie 12 sekretów. Wstępnie powiem Wam, że była to całkiem niezła i lekka zabawa, która przyniosła sporo zapamiętanych przez Tosię faktów. Jestem zaskoczona ile taki mały, dwuletni zaledwie umysł potrafi przyswoić, nawet rzeczy, które z pozoru wydawać by się mogły dla niego za trudne. Przy okazji zachęcam więc do stawiania wysoko poprzeczki, bo dzieci potrafią naprawdę niezwykle zaskoczyć.
Dobrze, teraz więc czas na uroczy temat wnętrza i zewnętrza, z którego wybrałam dla nas wnętrze, a konkretniej wnętrze organizmu, przede wszystkim ludzkiego, ale i trochę na temat zwierząt sobie poopowiadałyśmy. Najpierw jednak kilka słów o samym projekcie:



1. Zabawa trwa od 1 lipca 2015 roku do 30 czerwca 2016 roku.

2. W każdym miesiącu będzie się pojawiał nowy temat do opracowania, podejście do tematu jest dowolne, mogą to być zabawy plastyczne, zdjęcia, zabawki, książki, jakaś wyprawa czy filozoficzna rozprawka, cokolwiek przyjdzie Wam do głowy, mam nadzieję, że będzie dużo zaskoczeń i kreatywności :)

Poniżej lista przerobionych już tematów:


  • lipiec: sekrety ciepłego, letniego deszczu
  • sierpień: sekrety drzwi wszelakich
  • wrzesień: sekrety Babiego lata
  • październik: sekrety prehistorii
  • listopad: sekrety z głębi serca
  • grudzień: sekrety dzieci
  • styczeń: sekrety ciemnej nocy
  • luty: sekrety małe i duże
  • marzec: sekrety dna i szczytu
  • kwiecień: sekrety wnętrza i zewnętrza
  • maj: ?
  • czerwiec: ?
 
3. Można wziąć udział w pojedynczym temacie, albo w całości projektu. Dla chętnych istnieje grupa na FB, gdzie będzie się można inspirować i bliżej zaprzyjaźnić. Chęć do udziału w projekcie zgłaszajcie na maila przepysznikowa.toczka@gmail.com. Do grupy można dołączyć w każdej chwili.

4. Liczba postów do poszczególnych tematów jest dowolna, także w miesiącu możecie zasypać mnie lawiną swojej kreatywności w dowolnych ilościach.

5. Linki do postów realizujących projekt umieszczacie na stronie FB poświęconej projektowi. Następnie ja będę je systematycznie dorzucać do listy blogowej w pierwszym poście i na swoim FB. Linki można dodawać na bieżąco przez cały miesiąc.

6. Udział może wziąć każdy, kto ma gdzie umieścić realizującego projekt posta, a więc bloga lub własną stronę. Oraz przede wszystkim każdy, kto ma chęć na kreatywną zabawę w dobrym towarzystwie.

7. W czasie trwania projektu umieśćcie w widocznym miejscu, na stronie bądź blogu, logo z linkiem do posta zapowiadającego projekt KLIK.

8. Każdy Wasz post w ramach projektu opatrzony niech będzie logo projektu z linkiem.

Logo projektu:

300 pixeli

250 pixeli

200 pixeli

Jak już wspomniałam na początku, w kwietniu zajmowałyśmy się przede wszystkim wnętrzem organizmu ludzkiego. Żeby pomóc Tosi utrwalić zdobytą wiedzę, wymyśliłam kilka prostych zabaw, szybkich w przygotowaniu i nieskomplikowanych. Dwulatka spokojnie ogarnęła temat i bawiła się całkiem dobrze, mam więc nadzieję, że dacie się namówić na wypróbowanie choć części z nich.

1. Organy wewnętrzne


Na początek zaprezentowałam Tosi tacę z wydrukowanymi i zalaminowanymi obrazkami przedstawiającymi organy wewnętrzne. Jeśli ktoś miałby w tym miejscu zarzut, że takie obrazki nie są dla dzieci, że to zbyt naturalistyczne i mogą się przestraszyć albo obrzydzić, to moja odpowiedź jest następująca: dwulatek nie wie, że taki widok jest obrzydliwy. Po prostu. Jeśli nigdy nie był wystawiony na obraz ociekających krwią organów wewnętrznych w bardzo nieprzyjemnym kontekście (tak jak np. w horrorach czy w czasie operacji, gdy człowiek wygląda jak martwy), takie obrazki nie zrobią na nim większego wrażenia. Ot, kolejne, całkiem kolorowe ilustracje, jak w książce.
Samo pojęcie organów wewnętrznych i tego, że coś jest w środku nas, to dość abstrakcyjna sprawa dla tak małego dziecka. Znacznie lepszy byłby model trójwymiarowy z wyjmowanymi organami, ale takie rzeczy tylko w muzeach czy na wystawach (możecie taki model zobaczyć np. w Łodzi w Experymentarium albo w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie), w domu zaś trzeba sobie radzić inaczej. Być może za jakiś czas pokusimy się o zakup takiego mini modelu, bo są na rynku. Na razie jednak proponuję wydrukowane, dwuwymiarowe obrazki, które stanowią wstęp do szerszego rozwinięcia tematu. Jeśli ktoś ma chęć ściągnąć takowe, znajdzie je TUTAJ.



My bawiłyśmy się obrazkami najpierw opisując co na nich widać. Pytałam Tosię jakie widzi kolory, jakie kształty, czy z czymś jej się kojarzą. Następnie ja jej dokładnie opisywałam co ma przed sobą i dopasowałam nazwy organów do ilustracji - to tak trochę w ramach czytania globalnego.
Prosiłam też Tosię, żeby wskazywała mi wybrany przeze mnie organ oraz wskazywałam i prosiłam ją o nazwanie tego, co wskazałam - na zasadach lekcji trójstopniowej Montessori.


Po zapoznaniu się z obrazkami, poznaniu ich nazw i opisów, pobawiłyśmy się trochę w dopasowywanie. Poprosiłam Tosię, żeby przyłożyła wybrany organ do miejsca, w którym się znajduje, tzn. na przykład płuca przyłożyła do klatki piersiowej, mózg do głowy, a jelita do brzucha. Starałam się też przy tym pobudzić inne zmysły, żeby całość się lepiej zapamiętała. Zatem przy płucach głęboko oddychałyśmy i starałyśmy się poczuć jak unosi się klatka piersiowa w czasie nabierania i wypuszczania powietrza. Przykładałyśmy dłonie do piersi, żeby poczuć bicie serca i wydawałyśmy łomoczący dźwięk.
Przy innych organach starałam się też pobudzić wyobraźnię małej i trochę ją rozbawić. Pojawiła się zatem historia nerek, które przerabiają zupę, sok i wodę na siuśki oraz historia wątroby, która produkuje żółć, by ta następnie mogła przerobić jedzenie na kupę. Sformułowania były proste i rozbawiły potomkę, powtarzała je z zaangażowaniem i wyraźnymi pozytywnymi emocjami i o to mi dokładnie chodziło. Wszystkie opowieści były oczywiście bardzo uproszczone, na potrzeby dwulatki.








2. Co człowiek ma w środku


By jednak nie pozostawić organów tak zupełnie gołych i oddzielonych od ludzkiej postaci, postanowiłam narysować na kartonie prościutki schemat człowieka (wyszedł dziwny, ale przynajmniej człekokształtny). Na tym schemacie umieściłam wszystkie organy w odpowiednich miejscach i jeszcze raz sobie o nich poopowiadałyśmy.
W dalszej kolejności to Tosia miała ułożyć organy w odpowiednich miejscach. Potrzebowała przy tym trochę pomocy, ale ogólnie orientuje się już w temacie i za jakiś czas pewnie do niego wrócimy, jak przyjdzie moment fazy wrażliwej na anatomię.







Rysowanie pępka nadal jest na topie








Na koniec, żeby odrobinkę urzeczywistnić postać naszego organowego ludzika, poprosiłam Tosię o przyniesienie zabawkowego stetoskopu i osłuchanie nim odpowiednich organów. Słuchałyśmy więc płuc i serca, a mama pracowicie wydawała w tle odpowiednie dźwięki. Mam nadzieję, że mimo braku trójwymiarowego modelu, w ten sposób chociaż trochę urealniłam dla Tosi pojęcie organów wewnętrznych.



3. Układ pokarmowy

Poniższa zabawa/eksperyment jest dla ludzi o mocnych nerwach i twardym żołądku. Jeśli temat trawienia i wnętrzności Was odrzuca, lepiej ją pomińcie. Przygotowałam bowiem dla Tosi model układu pokarmowego, banalnie prosty, ale świetnie pokazujący jak cała rzecz działa. Do wykonania tej zabawy potrzebowałyśmy:
  • stare rajstopy
  • nożyczki
  • igłę i nici
  • materiałowe owoce i warzywa (choć nada się w zasadzie wszystko)
Od rajstop odcięłam jedną nogawkę, następnie obcięłam u obu nogawek zaszyte końcówki stóp. Następnie zszyłam dziurę po odciętej nogawce, a samą nogawkę przyszyłam do wlotu rajstop.
W zasadzie tyle, teraz wystarczyło tylko opowiedzieć Tosi co ma przed sobą, przy okazji układając na rajstopowym modelu układu pokarmowego odpowiednie obrazki i poprosić ją, żeby nakarmiła naszego pokarmowego stworka. Wystarczy z jednego końca włożyć przedmiot, po czym przecisnąć go do woreczka w środku, a potem dalej do przeciwnego wylotu.















Proste, prawda? A bardzo wymowne, szczególnie jak się właduje na raz za dużo przedmiotów i rajstopa się korkuje...


4. X-ray, czyli oglądamy szkielety


Do ostatniej naszej zabawy przygotowałam kartki z wydrukowanymi odwróconymi zdjęciami rentgenowskimi. Odwróconymi, to znaczy zamieniłam w nich kolory, dzięki czemu nasza drukarka nadal żyje, a Tosia mogła zobaczyć jak człowiek, oraz inne zwierzęta, wygląda w środku. Jeśli macie chęć przeprowadzić taki pokaz w domu, gotowe plansze ze zdjęciami szkieletów, znajdziecie TUTAJ.
Przy tej zabawie świetnie sprawdził się podświetlany stolik (instrukcję jak go wykonać znajdziecie TUTAJ).







Post powstał w ramach projektu 12 sekretów:


Koniec psot!

10 komentarzy:

  1. Szczerze mówiąc myślałam że anatomia człowieka to temat dla nieco starszych Szkrabów a tu jednak okazuje się że i z młodszymi można ;-)
    Jak zawsze świetnie wykonana robota :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, skomplikowana anatomia dla starszych, ale Tosia już mnie pyta gdzie są płucka (jak ostatnio chorowała), chce słuchać bicia serca i twierdzi, że głowie nie mieszkają pszczoły tylko mózg ;) A zatem te pierwsze, proste rzeczy już ogarnia. Ja też jej to mocno zabawowo wszystko pokazuję, a różne terminy pojawiają się gdzieś mimochodem, bez nacisku czy poprawiania jeśli się pomyli :)

      Usuń
  2. Super pomysł. Jak coś wyczarować i jeszcze edukuje najmłodszych:-) Brawo TY:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, staram się jak najczęściej robić coś z niczego, bo inaczej poszlibyśmy z torbami :D

      Usuń
  3. ekstra jelitko, powaliło mnie :)ech, taki mały człowiek a tak dużo już wie, mnie to zadziwia i wzrusza w naszym dwulatku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci są niesamowite i Tosia nas nieustannie zadziwia swoją przemyślnością i kombinatorstwem. Myśli cały czas i to bardzo intensywnie, ostatnio zadziwiła mnie na przykład tym, że chce wąchać wszystkie mijane na spacerze kwiatki i niektóre umie nawet nazwać! <3

      Usuń
  4. W końcu jelito też się czasem korkuje :)
    Świetny warsztat.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoimi refleksjami :)